Ciekawostki

<< < (2/2)

Miros:
Witam!
Bardzo ciekawy pomysł Snoop z tymi ciekawostkami. Jeśli można to teraz coś ode mnie.
Wielu z Was na pewno wie, iż jednym z uczniów i przyjaciół Bruce’a był Roman Polański (ten Roman Polanski ;D) Otóż w swojej autobiografi „Roman” opisał on kilka swoich wspomnień o Bruce. Ponieważ zawieraja one kilka ciekawych informacji o nim, a każda nowa informacja, w obliczu tego ze od tak dawna już niestety nie żyje, jest chyba na wagę złota, postanowiłem je zacytować. Oto one: (aby wszystko było zrozumiałe, bo są to zdania wyrwane z wątków, zamieściłem od siebie numerowane przypisy. Jeśli coś jest niezrozumiałe – pytajcie.)

Dzięki „The Wrecking Crew” gdzie Charon (1) grała role dziewczyny uprawiającej karate, w nasze życie wkroczyła nowa postać. Charon chciała koniecznie, żebym poznał instruktora, który na zlecenie wytwórni dawał jej lekcje. „Będziecie do siebie pasowali” – powiedziała i zaprosiła go na kolacje. W ten sposób poznałem Bruce’a Lee.
Mimo licznych przyjaciół, jakich miał w Hollywood, Bruce nie zaspokoił jeszcze wtedy swoich ambicji aktorskich i reżyserskich. Wytwórnie widziały w nim jedynie czołowego instruktora i eksperta od walk wschodnich. Potrafił uczyć wszelkich form walki z bronią i bez broni. Sam jednak najbardziej lubił dżit-kundo (2), o którym śmiesznie mówił „naukowa bójka uliczna”. Pogardzał techniką karate, traktując ją jako stratę czasu. Chociaż był najbardziej łagodnym z ludzi, uważał że tego rodzaju umiejętność powinna mieć jakiś cel praktyczny. Systematyczność, z jaką dążył do perfekcji, wydawała się nieludzka, a dyscyplina fizyczna, która sobie narzucił, obejmowała wyczerpujące ćwiczenia tancerza i długie godziny nieubłaganego treningu iluzjonisty. Lubił się popisywać swoja sztuka przy każdej okazji. Na podjeździe prowadzącym do domu Patty Duke (3) urzadziliśmy sobie miejsce treningów. Bruce uczył mnie, między innymi, bocznego uderzenia stopą. Stale mnie namawiał, żebym go niespodziewanie zaatakował. „Nie dam się zaskoczyć – zapewniał mnie – nie zrobisz mi krzywdy, a być może sam się czegoś nauczysz”.
Mimo wszystkich zalet fizycznych człowieka gumy miał pewien drobny handicap: był krótkowidzem i nosił okulary lub soczewki kontaktowe. Któregoś dnia, po jednym z naszych treningów, oparł nogę na zderzaku swojego samochodu z okularami zsuniętymi na czubek nosa zawiązywał sznurowadło. Postanowiłem wymierzyć mu cios stopą. Nawet na mnie nie spojrzał: błyskawicznie wyciągnął rękę i złapał mnie za kostke. „Będziesz musial spróbować kiedy indziej” – powiedział i poradził mi , żebym poobserwował prace nóg Doktora Sapersteina (4), naszego teriera.



Pierwszą nieświadomą niczego ofiarą moich zapędów detektywistycznych (5) padł Bruce Lee, którego spotykałem niemal codziennie na ćwiczeniach gimnastycznych w hali Paramountu. Pewnego ranka oznajmił mi najnaturalniej w świecie, ze zgubił okulary (6). Powiedziałem, że i tak jego stara oprawka mi się nie podobała i mam ochotę sprawić mu prezent. Na szczęście dane z recepty Bruce’a nie miały żadnego związku z okularami znalezionymi na miejscu zbrodni.

Pierwszy odwiedził nas w Gstaad (7) Bruce Lee. Zaimponowałem mu kondycją uzyskana dzięki regularnym treningom i wróciliśmy do naszych lekcji wschodnich technik walki. Chciałem się zrewanżować i próbowałem nauczyć go jazdy na nartach. Poniosłem jednak żałosne fiasko. Choć refleks i plynność ruchów czyniły z niego znakomitego karatekę, Bruce po prostu nie mógł opanować tej nowej dla siebie umiejętności.  Mimo rozpaczliwej postawy na deskach robił furorę w moim ekskluzywnym kółku: mężczyzn zadziwiał siłą i zręcznością, kobiety były pod wrażeniem jego azjatyckiej urody.

Pewnego popołudnia poszedłem sam na Wejście smoka Bruce’a Lee. Przed kinem kłębił się tłum. – film miał olbrzymie powodzenie, ale Bruce, który właśnie zmarł w Hong Kongu na wylew, już nigdy nie miał się tego dowiedzieć. Widziałem w tym fakcie trafny komentarz do obyczajów Hollywood i przeznaczenia w ogóle. Pamiętam beznadziejne wysiłki bruce’a, żeby się przebić na ekran, pamiętam jak napisał mi w liście: ”Gdyby kiedyś przyszła ci ochota zrobić głęboki film o sztuce walk wschodnich…” Teraz już nie żył, a producenci, którzy tak długo traktowali go z pogarda, zgarniali miliony.

(1) Chodzi o Charon Tate – Polański, żonę Romana Polańskiego, w sierpniu 1969 będąc w ciaży zamordowaną wraz z kilkoma przyjaciółmi w swym domu przez bandę Charlesa Mansona.
(2) Pisownia oryginalna.
(3) Aktorka u której wówczas mieszkał Polański z żoną
(4) Chodzi o psa Romana i Charon
(5) Po morderstwie, kiedy jeszcze nie znano sprawców, Polański niezależnie od policji próbował prowadzić swoje własne śledztwo. Podobnie jak policja błędnie podejrzewał  iż może w nie być zamieszany ktoś z branży filmowej co okazało się fałszywym tropem.
(6) Na miejscu zbrodni znaleziono obce okulary.
(7) Gstaad – kurort w Alpach Szwajcarskich do którego Polański przyjeżdżał pojeździć na nartach.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona