Moja ulubiona książka to "Listy smoka."
Nie ważne jak Bruce umarł, ważne jest jak żył i czego dokonał jako człowiek, jako mistrz sztuk walki, również jako aktor (bo poprzez aktorstwo otworzył oczy na AZJĘ i stał się bohaterem dla Chińczyków i Azjatów, którzy byli traktowani w USA trochę inaczej aniżeli biali)
Bruce nie był ukarany żadnym ciosem "wibrującej pięści" itd. I Bruce nie zdradzał tajników ani sekretów sztuk walki. Bo w sztukach walki nie ma "sekretów" jak sam mówił.
No i wygrał walkę z Wong Jok Manem i od tamtej pory mógł uczyć miało to miejsce w 1965 roku to po co mieli czekać do 1973r, skoro chcieli go zabić?? Szkoły Bruce'a nie były liczne tak nawiasem mówiąc.
Na planie Wejścia smoka Bruce zasłabł i to samo miało miejsce podczas kręcenie Gry śmierci, wrócił do L.A na badania i się okazało że Bruce miał ciało 18-sto latka. Jednakże był bliski 1%!!! tłuszczu w organizmie, co jest śmiercionośne!
Nie ma poza tym takich technik zabijających po czasie typu zegar śmierci itp. itd. Dla mnie ta teorie o morderstwie jest raczej śmieszna, i wymyślona po to żeby było o czym pisać w gazetach i snuć ploty, oraz kręcić filmy o śmierci Bruce'a.
Zażył lek, popił wodą i ten lek wywołał reakcję alergiczną. Gdyby Bruce brał narkotyki i pił nałogowo to nie byłby w takiej nadludzkiej formie jak był. Mało osób wie, że Bruce pił tylko trzy napoje: wodę, zielona herbatę i mleko.